Kiedy życie się zatrzymuje, a praca toczy się dalej – o żałobie, człowieczeństwie i sile proszenia o pomoc.
Nie przygotowuje nas na to żadna szkoła. Ani podstawowa, ani średnia, ani nawet najbardziej prestiżowe uczelnie czy kursy biznesowe. Świat, w którym funkcjonujemy, jest pełen oczekiwań, planów, strategii i celów do osiągnięcia. W tym całym pędzie często zapominamy o tym, że pod skórą naszych działań, pod warstwą maili, projektów i harmonogramów – jesteśmy po prostu ludźmi.
I czasami życie przypomina nam o tym z ogromną siłą.
Strata bliskiej osoby to jedno z najtrudniejszych i najbardziej wstrząsających doświadczeń, jakie może nas spotkać. Bez względu na to, czy śmierć była nagła, czy poprzedzona długotrwałą chorobą – pozostawia po sobie pustkę, której nie da się niczym wypełnić.
I chociaż życie wokół biegnie dalej, w naszej codzienności wszystko się zmienia.

Żałoba w świecie, który nie ma na nią miejsca
To, co najbardziej uderza w tych momentach, to fakt, jak bardzo nasze społeczeństwo nie potrafi obchodzić się z żałobą. Jak bardzo niewygodny jest to temat. Nikt nie uczy nas, co powiedzieć osobie w żałobie, jak ją wspierać, jak po prostu obok niej być.
Świat oczekuje, że będziemy funkcjonować dalej, świadomie ignorując fakt, że nasze wnętrze domaga się chwili zatrzymania.
W kulturze produktywności, efektywności i ciągłego dążenia do sukcesu, żałoba wydaje się nie mieć miejsca. Nie można jej zaplanować, zrealizować w określonym czasie czy dopasować do grafiku. A jednak – kiedy przychodzi – zmienia wszystko.
Potrzebujemy wtedy czasu. Przestrzeni. Zrozumienia.

Nie ma dobrego momentu na stratę
Wydarzenia takie jak śmierć bliskiej osoby przychodzą nagle, burząc nasze poczucie kontroli. Nie da się na nie przygotować, zaplanować ich, odroczyć. One po prostu się dzieją.
I stawiają nas w sytuacjach, w których musimy zmierzyć się z czymś więcej niż tylko brakiem fizycznej obecności drugiego człowieka – musimy zmierzyć się z pustką, jaka po nim zostaje w naszej codzienności, w sercu, w myślach.
To może spotkać każdego – lidera, menedżera, pracownika, klienta. Dlatego tak ważne jest, aby w biznesie było miejsce na człowieczeństwo. Na autentyczność. Na zrozumienie, że nie zawsze jesteśmy w stanie funkcjonować w 100% wydajności.

Żałoba jako lekcja empatii i pokory
Strata bliskiej osoby to jedno z tych doświadczeń, które zmienia sposób, w jaki patrzymy na innych. Nagle dostrzegamy, że każdy może nosić w sobie jakiś ból, jakąś historię, której nie widać na pierwszy rzut oka.
W roli lidera, mentora czy właściciela firmy, warto mieć tę wrażliwość. Dajmy sobie i innym przestrzeń na bycie człowiekiem. Na emocje. Na chwilę zatrzymania. Bo paradoksalnie – to właśnie wtedy, gdy pozwalamy sobie na autentyczność, zyskujemy prawdziwą siłę.

Nie jesteś sam/a – siła proszenia o pomoc
W momentach straty i kryzysu najważniejsze jest, aby nie zostawać z tym wszystkim samemu. Świadomość, że możemy sięgnąć po pomoc, jest ogromnie wspierająca.
Warto rozmawiać.
Z przyjacielem, terapeutą, coachem. Z kimś, kto pomoże nam poukładać myśli, oswoić emocje i znów odnaleźć siebie w nowej rzeczywistości.
Nie musimy wszystkiego dźwigać sami. Nie musimy zawsze być silni. I to właśnie odwaga, by przyznać się do swoich słabości i sięgnąć po pomoc, jest oznaką dojrzałości i siły, nie słabości.
Jeśli jesteś teraz w trudnym momencie – pamiętaj, że nie jesteś sam/a. I że w świecie pełnym hałasu, tempa i wymagań – masz prawo się zatrzymać. Masz prawo poczuć. Masz prawo poprosić o pomoc.
Bo prawdziwy rozwój – ten ludzki i ten biznesowy – zaczyna się tam, gdzie dajemy sobie przestrzeń na autentyczne przeżywanie tego, co przynosi życie.